W niej na stronie 9 mamy relację Marty Kaczyńskiej: „ Prezydent dzwonił do córki tuż przed katastrofą. Dokładnie o godzinie 8.20. Ich ostatnia rozmowa trwała cztery minuty. Co można powiedzieć przez 240 sekund?”.
Mija już prawie cztery lata od tego czasu.
Nikt, ale to nikt z dziennikarzy nie zainteresował się tym jakie miałyby być ostatnie słowa prezydenta wypowiedziane do córki.
Doprawdy zadziwiające.
Czy cesarz jest aż tak bardzo nagi?
Żadne pismo plotkarskie choćby nie chciało o to zapytać?
Żaden ruch pisowski i propisowski żadni pisowcy oficjele, itd?
Wreszcie nie byli tym zainteresowani i nie są ci blogerzy i blogerki tak bardzo podtrzymujący pamięć prezydenta i walczący o jego honor, i pamięć przede wszystkim?
Można tak zlekceważyć?...
Marta Kaczyńska tak bardzo poszkodowana dzieli się z nami, a wy lekceważycie?
To tak jakby nawet tej zacnej Polce świństwo zrobić, naszej przecież i nadziei i duchowej kandydatce na prezydenta w swoim czasie.
Ba, ale nie chcieli o to pytać nawet blogerzy pytający o wszystko, o wszystkie telefony i analizujący wszystkie zdarzenia. Pytający i o Smoleńsk, ale Katyń i Okęcie i jeszcze wcześniej.
To doprawdy dziwniejsze jeszcze niż wszystkie omawiane aspekty tzw. Smoleńska.
Komentarze